Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   17
                                         

Jacek "AloneMan" Marciniak


Gier pozwalających na ściganie się szybkimi samochodami powstało wiele, ale ostatnimi czasy były to przede wszystkim realistyczne symulatory. FLAT-OUT, nawiązujący do chlubnej tradycji DESTRUCTION DERBY, ma być odstępstwem od tej reguły.



Blisko 9 lat temu na rynku pojawił się tytuł, który sprawił, że komputerowe wyścigi nigdy nie były już takie jak przedtem. DESTRUCTION DERBY, bo o tej grze firmy Psygnosis mowa, wyróżniało się tym, że ważniejsze od przejechania mety na pierwszej pozycji stawało się dotarcie do mety w ogóle. Całość sprowadzała się do takiego manewrowania samochodem, aby jak najbardziej uszkodzić przeciwników. Esencją DD były zaś specjalne areny, gdzie po prostu kilkanaście samochodów ( w sumie to kierowców, ale...) walczyło do czasu aż tylko jeden z nich pozostanie choć w części sprawny. Dymiące silniki i niezliczone wgniecenia w karoseriach były w tej grze na porządku dziennym.

(kliknij aby powiększyć)
Po czymś takim chyba szybko nie wróci za kółko


Rok później pojawiła się kontynuacja zatytułowana najzwyczajniej w świecie DESTRUCTION DERBY 2. Od 1997 roku powstało jeszcze kilka innych tytułów, które powielały pomysł jazdy zabójczymi maszynami, ale na dobrą sprawę wszystkie one były zwykłymi epigonami sukcesu DD. Teraz nadciąga FLAT-OUT, który w dużej mierze czerpie z dorobku wszystkich tych produkcji, ale dodaje też coś od siebie.

CZYM I GDZIE
W każdej grze wyścigowej ogromne znaczenie odgrywają rzecz jasna samochody. Pamiętam, że w pierwszym DD ich wybór nie był zbyt szeroki i praktycznie cały czas grało się jedną maszyną. Na szczęście FLAT-OUT ma oferować graczom do wyboru 16 rozmaitych samochodów, które w dodatku będzie można tuningować. Nie będzie to co prawda NFS: UNDERGROUND czy JUICED, ale mniej wybredni fani wyścigów powinni być usatysfakcjonowani.

No to hop!


No tak, samochody samochodami, ale przecież gdzieś trzeba nimi jeździć. Spokojnie, w grze ma się znaleźć 48 tras, wśród których nie zabraknie również wspomnianych wcześniej aren, z których tylko jeden kierowca wyjedzie żywy. Oczywiście przeważać będą klasyczne trasy, na których będzie można spychać przeciwników na pobocza czy gwałtownie zajeżdżać im drogę. Otoczenie wokół wszystkich torów ma być na tyle zróżnicowane, aby szybko się one nie nudziły. Co najważniejsze, interaktywność ma być na wysokim poziomie i rozpędzony wóz nie zatrzyma się na krzaczku, ale po prostu go rozjedzie. Oby tak było, bo do pasji mogą doprowadzać, liczne przecież w konkurencyjnych produktach, „kolizje” z małymi krzewami czy kamyczkami.
JAK I PO CO
FLAT-OUT będzie oferował kilka standardowych trybów rozgrywki. Począwszy od zwykłej próby czasowej czy wyścigu z wirtualnymi kierowcami, aż do rozgrywki wieloosobowej. Najciekawsze będą rzecz jasna pojedynki na „arenach śmierci”. Jakby nie patrzeć będą to swoiste, wyścigowe deathmatch’e. Może już niedługo gracze zamiast po raz kolejny toczyć pojedynki w CS czy ET, zmierzą się we FLAT-OUT? Byłoby miło.

Let the Mortal Kombat begin!


Dość ciekawy może być tryb kariery, o którym niestety nie wiadomo na razie zbyt wiele. Producenci zapowiadają jednak, że będzie w nim występowała klarowana i ciekawa fabuła. Wcześniejsze próby stworzenia czegoś takiego w grach wyścigowych nie należały do zbytnio udanych, ale być może nadszedł właściwy czas? Oprócz kariery intrygująco zapowiadają się też mini-gierki. Jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach i takie „pchełki” niejednemu tytułowi dodały sporo uroku. Jak wspomniałem we wstępie, gra ma być prostsza w obsłudze niż realistyczne wyścigi, które ostatnio jakby zdominowały rynek. Nie mówię tu już nawet o TOCA, ale o tytułach pokroju COLINA czy rodzimego XPAND RALLY. FLAT-OUT ma być na tyle prosty w obsłudze, że nawet początkujący gracze będą mogli się przy niej świetnie bawić. Przyznam, że dla mnie osobiście to bardzo miła wiadomość, bo zawsze wolałem zręcznościowe „ścigałki” od tych stawiających na realizm. Produkt ten tworzą ci sami ludzie, którzy dwa lata temu popełnili RALLY TROPHY czyli Bugbear Entertainment. Pozwala to wierzyć, że finalna wersja będzie naprawdę udana.

Przydałyby się opony zimowe, co?


NA KONIEC
Gra ma się ukazać na dniach, a kiedy czytacie te słowa być może na zachodzie jest już w sprzedaży. Wydaje mi się, że jest na co czekać, bo dawno nie było porządnych, zręcznościowych wyścigów. Wyrosło już pokolenie graczy, które nie pamięta DESTRUCTION DERBY i szkoda byłoby, żeby jego przedstawiciele nie poznali tego niepowtarzalnego uczucia niszczenia samochodów przeciwnika. A i starzy wyjadacze powinni dać się skusić na małą wycieczkę w przeszłość, bo w końcu 9 lat to kawał czasu.


  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   17